Niecałe dwa tygodnie po operacji w mojej pracy odbywały się Mikołajki. Chciałam ze wszystkimi odebrać mój prezent. Do pracy miał zawieźć mnie mój ojciec. Do pracy dotarłam oczywiście z małym spóźnieniem, a droga chyba wyglądała trochę inaczej niż możnaby pomyśleć. Tato owszem był razem ze mną, ale to ja siedziałam za kierownicą. Wprawdzie ból brzucha nie pozwolił mi na wyłączenie czarodziejskiej blokady dopływu paliwa i nie dałam rady samodzielnie uruchomić auta, ale z reszta obsługi poradziłam sobie wybornie – tak bym to określiła.
A tak na marginesie warto było pokonać tę drogę i zobaczyć przyjazne twarze z pracy. A ciekawość innych, oraz pytania które zadawali pokazały mi jak ważne jest uświadamianie społeczeństwa, że stomia nie jest wyrokiem a szansą na lepsze życie i końcem cierpień.