Pierwsze pytanie o moją torebkę

Kiedy wróciłam do domu po zabiegu w domu były dzieciaki –  nie moje oczywiście. Trzeba było je uprzedzić, że nie powinny się na mnie rzucać ani we mnie rzucać żadnymi przedmiotami. Dla nich to też trudna sytuacja do przetrawienia. Siostrzenica dopytywała dlaczego nie puszczam już bąków i nie robię normalnie dwójeczki – nie to żebym robiła to non stop i było to moim nieodłącznym elementem. Bała się, że będzie musiała mówić o tym w szkole. Wstydziła się. Uświadomiliśmy ją, że nie musi nic nikomu opowiadać, ale nie jest to tajemnicą i może swobodnie o tym mówić.

Chrześniak do dziś nie może tego zrozumieć. Średnio co kilka tygodni dopytuje mnie czy swoją mamę jak długo będę miała plasterek. Sukcesywnie tłumaczymy mu, że zostanie już tak na zawsze. Czy wreszcie odpuści? Nie wiem.

Od pierwszego dnia po operacji niezmiennie nie chcę zespolenia. Odtworzenie ciągłości to kolejne operacje a zatem i ryzyko. Nikt nie da mi pewności, że po zespoleniu znów nie będę musiała biegać w nocy do toalety. Ale nie w tym rzecz. Nie chcę znów planować całego życia uwzględniając rozmieszczenie toalet publicznych. I pomimo to, że w moim samochodzie nadal jeździ pampers nie ma mowy o tym bym znów musiała z niego korzystać. Gdy komfort życia wzrasta o kilka leveli nie myśli się o świetnym wyglądzie bez worka. Mój Flak na wierzchu jest moją perełką i szansą na prawdziwe, dobre życie.

Nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Ale nikt z moich znajomych nie przeżył tego co ja. Kiedy mają jelitówki i inne żołądkowe rewolucje nawet nie potrafię im współczuć, przecież ja tak żyłam przez kilka ostatnich lat.

Większość osób z pracy o tym wiedziało. Dlatego ich zaskoczenie, że mam worek nie było tak ogromne. Jednak oczywiście znajdowały się jednostki, które nie wiedziały co jest grane.

Jedną z takich osób była B. Dołączyła do zespołu kiedy mnie już nie było i zaczynałam nowe życie.

Kiedy wróciłam do domu po zabiegu szybko zamówiłam sobie pokrowce na worki. Pozwalają mi one nosić ubrania, które już wcześniej miałam w swojej szafie. Nie widzę powodu by rezygnować np. z ulubionej podkoszulki. Pokrowiec wystaje, ale ma swój wzorek i traktuję go jak ozdobę. Kondomek taki z boku wygląda jak saszetka. Jednego dnia B zapytała właśnie co to za saszetka w minionki. Zawsze pytam czy mam odpowiedzieć grzecznie czy szczerze. Miało być szczerze. To worek, przenośny kibel, mam stomie. Tradycyjnie: oj przepraszam, nie wiedziałam. Spoko, przecież skąd miała wiedzieć.

Kilka miesięcy później moja „torebka” znów wzbudziła zainteresowanie. Wychodziłam z pracy i kilka osób paliło papierosy. Podeszłam do nich żeby porozmawiać. Ł z lekko szyderczym uśmiechem zapytał gdzie kupuje się takie torebeczki. Grzecznie odpowiedziałam, że nie jest to torebka tylko pokrowiec na worek stomijny. Hmmm jak zwykle cisza. Konsternacja. Ludzie nie wiedzą co powiedzieć. Dodałam, że jak poda mi rozmiar swoich worków też mogę mu taki pokrowiec załatwić i poszłam. Satysfakcja gwarantowana.

Gdy pierwszy raz zdecydowałam się na pójście na basen w stroju dwuczęściowym właśnie z pokrowcem na worku żeby się poopalać i popływać widziałam spojrzenia ludzi. Nie przeszkadzało mi to. Może to mój taki fetysz. Lubię się trochę obnażać w tym zakresie bo wiem, że dzięki temu mimo wszystko małymi krokami buduję świadomość społeczeństwa. Pewnie z tego samego powodu opisuję to wszystko zastanawiając się czy to ma sens i czy chociaż jedna osoba przeczyta to z prawdziwym zainteresowaniem.

11 thoughts on “Pierwsze pytanie o moją torebkę”

  1. Ogromny sens! A na pewno dla każdego jeliciaka bądź członka jego rodziny. Moj mąż ma Crohna i mamy świadomość że widmo stomi może dopaść i nas. I choć na początku mnie to przerażało to im więcej wypowiedzi czytam tym jest to dla mnie łagodniejsze.. Fakt, może przez to że nie ja miałabym chodzić z tym workiem…

    1. Stomia to nie wyrok. Dzięki niej mój standard życia bardzo się podniósł. Póki co cieszcie się tym co macie. A w przyszłości pocieszycie się tym co możecie mieć.
      A jeśli Maz ma Crohna zapraszam Was również do Łódzkich Zapaleńców – stowarzyszenia pacjentów nie tylko z Łodzi 🙂

  2. Przeczytałam z wielką przyjemnością i do końca….Ja raczej jestem z tych, co nie mówią otoczeniu, że mam stomię. Oczywiście najbliżsi wiedzą. I tak jak Ty nie myślę o odtworzeniu ciągłości. Pozdrawiam serdecznie.

  3. Moja stomią miała być na pół roku maksymalnie. Dziś minęło 4 lata nie spieszy mi się z odtwarzaniem ciągłości jak widać. W wieku 26 data 1.06 zaczęła mieć dla mnie jeszcze wiekszą wartość.
    Jako mama dwójki dzieciaków ten dzień obchodzimy wyjątkowo hucznie. Bo nie dość że świętujemy dzień dziecka to jeszcze moje drugie urodziny zacna data na otrzymanie drugiego życia.

    Pisz, uświadamiają i rób swoje. Ja na basen nie chodzę, ale też nie ukrywam że mam stomię i nie jest dla mnie tematem tabu

    1. Może kiedyś przyjdzie dzień, że pójdziesz na basen z Dziećmi.

      P.S. Ze względów technicznych wygodniej jest w stroju dwuczesciowym.

  4. A ja nigdy nie bylam chora i o stomii wiedzialam tyle co nic … Az do dnia porodu .poprostu rozerwalo mi odbyt .. I nastepstwem okazala sie stomia … Minelo juz poltora roku i czekam na odtworzenie … Szok byl ogromny i mimo uplywu czasu chyba nadal sie z nia nie oswoilam …

    1. Każdy z nas byłby w szoku w takiej sytuacji.. Trzymam mocno kciuki żeby odtworzenie poszło gładko 🙂
      Mam nadzieję, że mimo tych traumatycznych przeżyć udało Ci się cieszyć z każdej chwili z Malenstwem 🙂

    2. Jestem obecnie w podobnej sytuacji. Mam stomię od 3 tygodni z powodu przetoki odbytniczo-pochwowej powstałej przy porodzie. Chętnie nawiążę kontakt z innymi kobietami, które przeżyły coś takiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *