Wycięto mi całe jelito grube. Na wszelki wypadek zostawiono kikuta. Może kiedyś dojdzie do zespolenia (choć nie mam obecnie takich szalonych zamiarów). Okey. Teraz wszystko będzie trafiać do worka. Na to byłam przygotowana. Tego oczekiwałam. I znów niewiedza daje mi w twarz, obudź się dziewczyno. Oto kolejna szybka lekcja. Zaczęłam odczuwać parcie na stolec. Co raz większe. Jako nowicjuszka wpadłam w panikę. Coś musi być nie tak. Na szczęście jestem z tych co nie boją się pytać. Gdy tylko w pokoju pojawiła się pielęgniarka poskarżyłam się na moje odczucia. Oczywiście okazało się to normalne. Odważyłam się puścić zwieracze i wypróżnić się „standardowa drogą” po raz pierwszy w nowym życiu. Jak zwykle miałam z tego powodu radochę. Jaki ze mnie ewenement. Mam dwa odbyty. Od przybytku głowa nie boli.
Co ciekawe mój organizm nadal podobnie reaguje na stres jak wcześniej. Kiedy coś się dzieje czuję silną potrzebę skorzystania z toalety. Najczęściej bezskutecznie. Ale jednak. Mój brzuch zachowuje się podobnie jak przed zabiegiem.