Pierwszy atak bólu

Spodziewałam się, że operacja głowy jest inwazyjnym zabiegiem. Wiedziałam, że mogę później odczuwać ból. Kiedy się obudziłam nie było wcale źle. Z resztą wówczas skupiałam się na innych rzeczach. Pierwszy ból poczułam jeszcze na sali pooperacyjnej. Poprosiłam o coś przeciwbólowego. Pielęgniarz M zapytał mnie jak bardzo boli mnie w skali od 1 do 10. To była dopiero 6. Nie trzeba było się wybitnie śpieszyć.

Ogólnie ból raczej mi nie dokuczał. Będąc na normalnej sali zaczęłam dostawać już leki doustnie. Czułam się na tyle dobrze, że stwierdziłam iż nie potrzebuję ich tak dużo jak dostaję w kieliszeczku. Opuszczałam dawki lub nie brałam takich dużych jak powinnam. Organizm nie nasycił się lekami. Bardzo żałowałam, że po raz kolejny wzięłam sprawy w swoje ręce. Już rano obudził mnie wielki ból. Ogromny. Poszłam poprosić o tabletkę przed śniadaniem. Nie dawałam już rady. Całkiem przystojny M dał mi tabletkę. Tak szybko jak ją połknęłam tak samo szybko zwymiotowałam. Trzeba było czekać na lekarza-pielęgniarki nie mogły same podejmować decyzji odnośnie podania kolejnych leków. Leżałam, bujałam się i płakałam. Byłam w takim stanie, że przyszła do mnie sanitariuszka. Położyła się za moimi plecami i mnie przytuliła.

Wreszcie przyszedł lekarz, spojrzał, pomamrotał i poszedł. Dostałam lek przeciwwymiotny i kroplówkę. Bardzo powoli ból ustawał. Przyszła SS. Na szczęście najgorsze minęło, ale wciąż nie byłam w formie. Zjadłam pół kanapki i zasnęłam. Obudziłam się w trakcie obchodu. Patrzyli na mnie. Z wysiłkiem powiedziałam o bólu i dalej poszłam spać. Miałam wrażenie, że niektórzy uważali, że przesadzam. W. wziął wszystko na serio i mimo to, że podczas obchodu powiedzieli, iż nie trzeba panikować i robić badań mój prowadzący zlecił wykonanie CT. Było wszystko ok. Po południu przyszedł deszcz a mnie zrobiło się znacznie lepiej. To właśnie wtedy pierwszy raz zorientowałam się, że jestem pieprzoną meteopatką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *